Do 31 grudnia 2012 r. wszyscy właściciele stacji benzynowych w Polsce muszą dostosować się do wymogów unijnych i zainstalować na zbiornikach paliwowych dodatkowe powłoki chroniące przed wyciekami. Koszt takiej modernizacji wynosi od 100 do 200 tys. zł. Jeżeli właściciel stacji nie wprowadzi tych zabezpieczeń, będzie musiał zakończyć działalność.

Niezbędna modernizacja nie będzie problemem dla dużych koncernów, takich jak PKN Orlen, Lotos, Shell. W znacznie trudniejszej sytuacji są małe stacje, których w Polsce jest obecnie ponad 2,5 tys. Po prostu nie będą miały pieniędzy na wykonanie dodatkowych zabezpieczeń.

Zdaniem ekspertów branży około 1,2-1,3 tys. małych stacji nic jeszcze nie zrobiła w kierunku dostosowania się do przepisów unijnych. Optymistyczne szacunki mówią, że zaledwie 600-700 placówek zrealizuje inwestycję. Właściciele pozostałych obiektów prawdopodobnie je zlikwidują. Szacuje się, że zostanie zamkniętych nawet tysiąc małych stacji benzynowych w całym kraju. W pierwszej kolejności bankructwa dotkną mieszkańców małych miasteczek, ponieważ tam takich stacji jest najwięcej.

Co więcej, wielu przedsiębiorców, którzy już zaczęli inwestycje, dziś je przerywa, ze względu na brak funduszy. Przyczyną są bardzo słabe zarobki stacji w ciągu ostatnich miesięcy. Aby utrzymać działalność przeciętna mała stacja musi sprzedawać litr paliwa co najmniej 12 gr drożej niż je kupuje w hurcie, a tymczasem duże koncerny od miesięcy utrzymywały marże na poziomie 1-2 groszy na litrze. Dlatego właściciele małych placówek musieli również obniżyć ceny, co skutkowało działalnością na krawędzi opłacalności.

Mieszkańcy małych miejscowości pozbawieni możliwości tankowania "u siebie", będą zmuszeni jeździć po paliwo do większych miast. Zamknięcie dużej liczby małych stacji może spowodować zachwianie konkurencji na rynku i duże koncerny mogłyby dyktować ceny.